Plansza do gry, kości do gry i oko proroka

Felieton „Kto zabrał moje szczęście?”

Wszyscy wiemy, że punkt widzenia zależy od punktu siedzenia. Ale od czego w takim razie zależy punkt siedzenia? Kogo należy podsiąść, żeby w końcu mieć widok na skrawek tej bardziej zielonej trawy?

O podróżach w czasie

Ponoć to jakaś super moc, lub czynność, do której potrzeba skonstruowanej przez kosmitów aparatury. Okazuje się jednak, że każdy z nas stale podróżuje w czasie. Co chwila uciekamy myślami z teraz. Najpierw Boże Narodzenie 1999, potem ta jedna zawstydzająca rozmowa w kwietniu 2017, a na koniec jutrzejsze popołudnie i możliwe warianty jego spędzenia. Kilka minut pogrążenia się w myślach – tyle wystarczyło, by odbyć podróż wzdłuż ćwierćwiecza. 

Badania nad mózgiem wykazały, że nie dostrzega on różnicy między emocjonalnym przeżywaniem wyobrażonej sytuacji, a odbyciem jej w świecie namacalnym. Mimo to, ludzie wciąż nie wierzą w potęgę swojego umysłu i zagracają go przypadkowymi myślami, zamiast odpowiednio dobierać je do wizji tego, kim chcieliby się stawać. Problem często leży w tym, że ludzie nie wiedzą, kim chcieliby się stać. Osoby o nierozwiniętym poczuciu własnego JA zmagają się z często trywializowanym przez ludzi doświadczeniem FOMO, które jest jednak bardzo jasnym indykatorem kierunku, który warto obrać, by lepiej poznać i zrozumieć siebie.

Czego tak naprawdę boisz się stracić – FOMO

Fear of missing out, czyli strach przed pominięciem czegoś [istotnego] jest adaptacyjnym mechanizmem obronnym osób, których osobowość pozornie mogłaby zostać określona brakiem osobowości. Często używamy frazy FOMO w bardziej kolokwialnym znaczeniu – żalu, że omija nas jakieś ważne dla nas wydarzenie. W rzeczywistości jednak odczuwanie prawdziwego FOMO niewiele ma wspólnego z nami i naszymi upodobaniami. Zachowania zgoła przypominające kamuflującego się w otoczeniu kameleona mają na celu uratowanie człowieka przed poczuciem wykluczenia, które zostało w jakiś sposób zakorzenione w jego psychice w dzieciństwie. Przyglądając się bliżej schematom odczuwania FOMO, można wysnuć wniosek, że osoba taka nie posiada za grosz pewności siebie. Odbierając sobie przez to jakiekolwiek prawo do przeżywania własnych emocji, skupia się na przeżywaniu i odwzorowywaniu emocji osób ze swojego bliższego, lub dalszego otoczenia. Walidacja świata zewnętrznego jest dla takiej osoby najwyższą wartością. Osoby takie często mają również charakter people pleaserów, czyli nieważne jakim- kosztem starają się zadowolić innych. 

Więcej, niż tylko obserwacja

Człowiek przez lata ewolucji stał się mistrzem odwzorowywania i naśladownictwa. Takie skłonności cechują za równo osoby o wysokim poziomie empatii, jak i o wysoko rozwiniętym narcyzmie. Kilka lat temu na skutek zaobserwowania powtarzającego się zjawiska pojawiania się nienaturalnych zachowań ruchowych i wokalnych w pewnej grupie dzieci, ustalono po nitce do kłębka, że wszystkie one oglądały regularnie w mediach społecznościowych treści tworzone przez osoby cierpiące na zespół Tourette’a. Odbiorcy tych treści z czasem zaczęli mimikować zachowania typowe dla tej choroby, mimo że same były całkowicie zdrowe. 

Działanie neuronów lustrzanych to jedno z wyjaśnień tego fenomenu, problemy w zintegrowaniu osobowości to inny trop. W obu jednak przypadkach nie da się podważyć faktu, jak silny, realny wpływ mają na nas wszystkie otaczające nas bodźce. Stale ulegamy wpływom naszego otoczenia, które zostają na nas jak patyna. Nie bez powodu mówi się, że człowiek jest uśrednioną wersją pięciu swoich najbliższych przyjaciół.

Sekret szczęścia i Harry Potter

Ostatnie lata przyniosły prawdziwy rozkwit karykaturalnego podejścia do filozofii New Age. Polska wyjątkowo na tle całej europy obrosła w trenerów spirytualizmu i uzdrowicieli, natchnionych jednym wyjazdem na Bali, lub do Tulum. Korzyścią z tej sytuacji jest fakt ogólnego podwyższenia świadomości w społeczeństwie. W przestrzeni publicznej dyskutujemy na tematy społeczeństwu dotąd zupełnie nieznane. Niesie to jednak za sobą ryzyko, że osoby w obrębie tych tematów się poruszające mogą nie mieć dość wiedzy, by rzetelnie przekazać różne nauki. Wiele współcześnie promowanych praktyk duchowych czerpie choćby z Kybalionu, lub innych ksiąg przez lata skrywanych przed światem

Wiedza hermetyczna, jak sama nazwa sugeruje – zarezerwowana była dla wybranych. Dziś coraz więcej osób znajduje ścieżki, by dotrzeć do wiedzy tajemnej, jednak najczęściej nie wiedzą oni co z tą wiedzą zrobić. J. K. Rowling zdecydowanie wiedziała, ponieważ wiedzę tajemną upakowała w książce fantasy dla dzieci, która stała się jednym z największych komercyjnych hitów i fenomenów współczesnego świata. Moją brew zawsze unosi pytanie, skąd Rowling czerpała tę wiedzę. W czasach powstawania książki, dostęp za równo do internetu, jak i do istotnych treści w tym internecie był mocno ograniczony. Wychodzi na to, że samotna matka na zakręcie życia przypadkiem chwyciła po pierwszą lepszą książkę w domowej biblioteczce, którą okazał się Kybalion. Każdy ma go przecież na nocnej szafce i sięga po niego w każdym życiowym kryzysie, prawda? Zamiast snucia dalej wrednych domniemań, skupić chcę się na kolejnej produkcji poruszającej temat Kamienia Filozoficznego. Horror As Above So Below jest luźną adaptacją Inferno Dantego. Poza masą typowych dla gatunku Jump-scare atrybutów, film pełen jest tajemnej symboliki. Bohaterowie wyruszają na eksplorację Paryskich katakumb, by odnaleźć Kamień Filozoficzny. Finał poszukiwań- dość przewrotny- najlepiej obrazuje błąd, który popełnia wiele osób starających się zgłębiać wiedzę tajemną. Bez zdradzania finału filmu zaznaczę tylko, że obnaża on fakt, że ludzie najczęściej nie wiedzą, czego naprawdę szukają i przez to łatwo nabierają się na pozory. Narzędzia takie, jak medytacja mindfulness – bez zrozumienia jej prawdziwego sensu stają się bezużyteczne, a także wręcz niebezpieczne. W stanie medytacji ludzie stają się o wiele podatniejsi na sugestie, co często wykorzystuje się choćby w sektach do panowania nad myślami jej członków. 

Co liczą szczęśliwi?

Prawdziwą sztuką jest znajdowanie szczęścia, nie poszukiwanie go. Najcenniejszą walutą współczesnego świata jest czas. Wymieniamy go na pieniądze, uwagę, czy wszelkie inne zasoby. W świecie, w którym czas to pieniądz, a każdemu człowiekowi zdaje się brakować za równo jednego, jak i drugiego, trzeba nauczyć się szacunku do siebie poprzez szacunek do swojego czasu. Miłosz pisał, że Innego końca świata nie będzie. Obawiam się, że z życiem jest podobnie. Żyjemy, przymykając oko na chwilowe trudności, bo w głowie mamy pełny, większy obrazek. Odliczamy czas w oczekiwaniu na wielką zmianę, która przyjdzie pewnego dnia, ocali nas i zmieni wszystko, czego w naszym życiu nie lubimy. Ale ta zmiana nigdy nie przychodzi sama. Pozornie nagła zmiana wymaga masy innych prowadzących do niej zmian. Nie można oczekiwać innego efektu, stosując stale ten sam sposób. Ludzie wierzą w radykalną zmianę nie rozumiejąc, że zawsze postępuje ona powoli i niepostrzeżenie, a wpływają na nią każde najmniejsze decyzje życiowe. 

Taki mamy klimat

Ekstrema z reguły nie są zdrowe. Dlatego zmiany wprowadzane nagle i gwałtownie najczęściej przynoszą długofalowe skutki odwrotne do zamierzonych. Rodzimy się w określonych warunkach i rozwój jest nam pisany jedynie w obrębie tych warunków. To nieprawda, że wszyscy mamy równe szanse. To nieprawda, że wszyscy możemy osiągnąć cokolwiek sobie wymarzymy, choć zdecydowanie to jak wiele możemy osiągnąć zależy od naszej woli. Potencjał jest zawsze na wszystko, choć nawet i sama natura go nie wykorzystuje, bo musi przestrzegać swoich nadrzędnych praw. Jest potencjalnie prawdopodobne, by w sierpniu śnieżyca po raz pierwszy realnie zaskoczyła drogowców. Jednak, aby tyle śniegu spadło jednego z najcieplejszych miesięcy roku, albo tak wiele anomalii pogodowych musiałoby się stać, albo zajść musiałoby wiele drastycznych zmian w klimacie. Zupełnie tak samo jest w ludzkim życiu. Mogą wydarzyć się przypadki, wypadki, cuda i inne niesamowitości, ale ich losowość nie pozostawia nawet złudzeń, że jakkolwiek da się zjawienie któregokolwiek z nich przewidzieć i wywołać.

Kiedy potencjał jest zmarnowany

Co około siedem lat w naszym ciele zachodzi pełna regeneracja komórkowa. W tym czasie każda jedna komórka, z której zbudowane jest nasze ciało zostaje zastąpiona nową. Można powiedzieć, że co siedem lat stajemy się zupełnie nową osobą, pozostając jednak nadal niezmiennie sobą. Dorastamy, zmieniamy upodobania, poznajemy lepiej swoje potrzeby, a ciało przybiera oznaki przemijającego czasu. To wciąż ci sami my, a jednak zupełnie inni. W naturze człowieka zapisany jest rozwój, ale często ludziom wydaje się, że są od tej natury mądrzejsi. Człowiek uczy się poprzez kontakt z ludźmi- wyżej wspomniane naśladownictwo, neurony lustrzane. W naszej naturze jest skłonność do podglądania, ponieważ obserwacja asymiluje nas z różnymi procesami. Często jednak, obserwując działania innych i wchodząc z zapomnienia w ich buty, rodzi się w ludziach frustracja, u której podstaw leży zazdrość. Nikt tak dobrze nie wskaże ci twoich najcenniejszych zasobów jak osoba, której ich właśnie brak. Często obarczani jesteśmy poczuciem winy za niekorzystanie z różnych przywilejów. Każda akcja jest tak na prawdę reakcją. Każde działanie zainicjowane jest jakimś impulsem. Jeśli dany impuls do działania nie pojawił się w naszym życiu, nie ma tu miejsca na rozważania na temat zmarnowanego potencjału. 

Śpiesz się powoli 

Pozornie banalna komedia z Adamem Sandlerem „Klik: I robisz, co chcesz” eksploruje marzenie wielu osób o pozbawieniu życia nieciekawych, nudnych, powtarzalnych czynności. Finalnie okazuje się, że bez tych pozornie zbędnych elementów, z życia człowieka znika cała jego treść. To najczęściej umyka ludziom w poszukiwaniach szczęścia w życiu, że kryje się ono w najbardziej niepozornych momentach i sytuacjach. Każdy ma swój własny kodeks szczęśliwego życia i nikt inny nie jest w stanie wpłynąć na niego. Jeśli potrzebujesz pomocy w odnalezieniu sformułowania swojego własnego przepisu na szczęśliwe życie, zwróć się o pomoc do osób, które pomogą ci eksplorować siebie i dadzą na to przestrzeń, raczej niż do kogoś z gotowym planem na to, co musisz zrobić, by to prawdziwe szczęście w końcu odczuć.

Galeria porażek

Rozwijający się ostatnio w mediach społecznościowych trend bazujący na ekspozycji dobranych odpowiednio pod publikę błędów popełnionych w życiu to pewnego rodzaju mutacja starego i dobrego perfekcjonizmu. Perfekcjonizm to kompulsja powstająca w wyniku traumy, pod wpływem której człowiek nie może znieść możliwości bycia odrzuconym, lub negatywnie ocenionym. Choć nie o wypieranie się swoich błędów chodzi w świadomym życiu (sporo osób tak właśnie uważa), to całkowicie bezcelowe jest wzniecanie na nowo ugaszonych już pożarów. O ile nie poddajemy się procesowi introspekcji w przestrzeniach ku temu stworzonych, porównywanie z reguły do niczego konstruktywnego nie prowadzi. Nieważne ile książek i filmów nie przyswoimy, ilu trenerów rozwoju osobistego nie wysłuchamy, ilu rad nie przyjmiemy- nie odnajdziemy prawdziwego szczęścia, póki go sobie sami nie zbudujemy. U podstaw szczęśliwego życia leży uważność. W świecie, w którym każdy próbuje naszą uwagę skraść, nie łatwo jest umieć mądrze nią dysponować. Jest to prawdziwe wyzwanie, by świadomie dawać uwagę temu, z czym chcemy się utożsamiać. Wyzwaniem jest nauczyć się mówić „Nie” wszystkim i wszystkiemu, co nie przybliża nas do naszej wymarzonej wersji siebie. Choć podstawą jest bycie w tu i teraz, odrobina wyobraźni i pracy włożonej w kształtowanie siebie z przyszłości jest kluczem do życia spełnionego, szczęśliwego i spokojnego życia. Ludzie, których spotykamy na swojej drodze zawsze zjawiają się tam po coś. Wykorzystujmy ich obecność do tego, by łatwiej było nam odnaleźć siebie. Czerpmy z ich wiedzy, szukajmy w nich wsparcia i inspiracji. Ale to wszystko wykorzystujmy zawsze do tworzenia swojego własnego szczęścia. Każdy człowiek na nie właśnie zasługuje. 

Scroll to Top