Symbol Yin-Yang, karta Uno

Felieton „Kto sobie na co zasłużył?”

Jak karma ma się do pojęcia wolnej woli? Czy nie są to dwa całkiem sprzeczne pojęcia? Otóż pasują do siebie jak pięść do nosa. Tworzą bolesny, acz klasyczny duet. Są nierozłączne- trochę jak burger i frytki, lecz z mniejszą dozą przyjemności. 

Idealny świat nie istnieje.

Nikt na świecie nie jest uprawniony do życia bez groźby bycia urażonym, znieważonym, lub zranionym wypowiedzią innego człowieka. To stałe elementy życia w społeczeństwie. 

Te słowa byłej brytyjskiej parlamentarzystki Ann Widdecombe, choć nieco bezwzględne, trafnie odnieść można do błędnego założenia, że możliwe jest usunięcie ze swojego życia całego cierpienia. Prawda jest taka, że człowiek nie może mieć zapewnionej pełnej wygody, bo gdyby nic go w jego życiu nie drażniło, nic mu nie przeszkadzało, nie ruszałby się on z miejsca. To chęć wyjścia z niedogodnego stanu motywuje nas do działania i rozwoju. Warto przytoczyć tu znany eksperyment wykonany na grupie szczurów, którym zapewniono życie w odizolowanej przestrzeni z nielimitowanym dostępem do pożywienia. Cała szczurza populacja wymarła w szokująco krótkim czasie z powodu… nowo powstałego problemu bezpłodności wśród osobników męskich. Eksperyment wykazał, że gospodarka hormonalna szczurów wysiadła pod wpływem pozbawienia ich obowiązku zawalczenia o pożywienie. Choć żyjemy w czasach największej wolności, dostępu do medycyny, nauki, pożywienia, technologii i rozrywki, równocześnie stale wzrasta liczba osób chorujących na depresję. Tak na skutek instynktu przetrwania działa nasz mózg, że o wiele wyraźniej i dokładniej wyłapuje on bodźce nam przeszkadzające, od tych dla nas przyjemnych. Jak zatem współcześnie interpretujemy sytuacje zdarzające się w naszym życiu?

Kto ma rację?

Pojęcie karmy jest w ostatnim czasie zdecydowanie nadużywane. To kolejny termin zaadaptowany przez zachodnie cywilizacje, nie do końca rozumiejące jego pełnego znaczenia. Wszelkie negatywne w naszych odczuciach wydarzenia w życiu nazwać możemy karmą. Jak skutecznie zmywa to z nas odpowiedzialność za nasze czyny! Przydarzyło mi się to dlatego, że to moja karma, nie dlatego, że w jakiś sposób do tej sytuacji doprowadziłem. A co konkretnie do otrzymania tej akurat karmy doprowadziło? To nieistotne, ciężko z resztą stwierdzić, czy to poranna kłótnia z partnerem, czy wczorajsze rzucenie zgniecionej ulotki na chodnik. Zbyt wiele w końcu mamy za uszami, żeby przejrzyście i sumiennie prowadzić swoją karmiczną księgowość. Jednocześnie termin karmy świetnie waliduje nasze zranione uczucia. Kogoś spotkało coś złego- oczywiście, że to karma za jakieś grzeszki tej osoby. No tak- należało się… Zatem nasz pech jest karmą, nasze sukcesy zaś szczęśliwym zbiegiem okoliczności. I na próżno szukać tu jakiejkolwiek własnej sprawczości, czy wolnej woli. Kto w końcu z własnej woli chciałby cierpieć? A jednak często cierpimy, z bardzo różnych powodów. Wracając do osławionego w internecie powyższego cytatu- życie w społeczeństwie skazane jest na stałe przyjmowanie różnych cierpień. To właśnie w grupie, gdy sytuacje osadzone są w różne konteksty- dochodzi najczęściej do sporów i nieporozumień. Z reguły wierzymy, że to my mamy rację. I słusznie. W końcu kto, jak nie my ma być po naszej stronie w kwestiach spornych. Problem jednak pojawia się w momencie, gdy ktoś nam tej racji przyznać nie chce. W świecie odbieranym przez nas całkowicie subiektywnie, jak słusznie podkreśla zawsze dr. Izabela Kopaniszyn- „Jedyna racja to wibracja”. Racji nie da się obiektywnie ustalić, bo ważne i tyle samo znaczące jest zdanie każdej strony sporu. Dwie osoby mogą patrząc na jedną rzecz widzieć dwie różne rzeczy. I obie te osoby mają rację. Żeby lepiej zrozumieć, że na ogół widzimy tylko część z pełnego obrazu, warto wrócić do korzeni- wschodnich nauk, którymi lubimy tłumaczyć sobie współczesną rzeczywistość.

Karma a Yin-Yang

Pochodząca z hinduizmu karma jest symbolem rezultatu jakiegoś działania. Ta prosta reakcja przyczynowo-skutkowa może być lepiej zrozumiana w kontekście symbolu Yin-Yang. Yin-Yang reprezentuje równowagę i przeciwstawność. Wedle filozofii Yin-Yang skrajne aspekty są swoimi dopełnieniami. Jedno nie istnieje bez drugiego, a oba posiadają w sobie cząstkę tego drugiego. Jest to symbol prawdziwego balansu. Yin-Yang symbolizuje, że nie istnieje obiektywny podział na dobro i zło, odbiór sytuacji zależy zawsze od subiektywnego kontekstu i subiektywnych emocji. Choć ludziom z łatwością przychodzi wskazywanie na to co jest „dobre”, a co „złe”, dobro i zło wyglądają identycznie. Nie da się odróżnić ich po wyglądzie. Warto mieć filozofię Yin-Yang z tyłu głowy, myśląc o karmie, ponieważ nie jest to nasze zadanie, by oceniać, które z naszych doświadczeń było dla nas pozytywne, a które negatywne, co było karą, a co nagrodą. Każde doświadczenie buduje nas takimi, jacy mamy się stać. Niektóre są dla nas przyjemne, inne boleśnie odciskają się na nas na całe lata. Ale wszystko, co się nam przytrafia musi się wydarzyć w naszym świecie, który kreujemy nie jednym wyborem, a każdą jedną decyzją wynikającą z poprzedniej. Czasem mamy poczucie, że panujemy całkowicie nad swoim życiem, czasem czujemy, że to życie wypadło nam z rąk i tkwimy w chaosie. I w obu tych stanach jesteśmy dokładnie tam, gdzie powinniśmy być. Los działa na naszą największą korzyść nawet, kiedy pozornie nam nie sprzyja. Warto pamiętać, że czasem nie dostajemy w danej chwili czegoś, czego chcemy właśnie dlatego, że ma to nas przed czymś uchronić. Jednak nie przed wszystkim jesteśmy w stanie się uchronić, bo pewne wydarzenia wpisane są w naszą historię. Już interpretując kosmogram, można wysnuć różne wnioski dotyczące problemów, z jakimi człowiek będzie się zmagać na przestrzeni trwania jego życia.

Co nas nawiedza?

Żaden człowiek nie zasługuje w życiu na krzywdę. Skupić jednak uwagę należy w tej kwestii właśnie na aspekcie zasłużenia, nie samym fakcie skrzywdzenia. Skoro żadne nasze działania nie sumują się w „zasłużoną” karę, przyjąć wypadałoby, że wszelkie „kary”, jakie nas spotykają, istnieją niezależnie od tego, czy w czyimś mniemaniu na nie zasługujemy, czy też nie. Bycie dobrym człowiekiem nie zagwarantuje nam dobrego życia i niestety również odwrotnie… Karma zawsze wiąże się z jakąś lekcją, którą nasza dusza musi odrobić. Niektóre z takich lekcji odrabiać możemy całe życie, czasem też bezskutecznie. Niekiedy jak zdarta płyta, odgrywa się w naszym świecie jakaś sytuacja, której przebieg, oraz skutki można nawet do pewnego stopnia przewidzieć. To trochę jak z duchami. Miejsca zyskują przydomek nawiedzonych, kiedy odnotować można w nich jakieś formy działalności nadprzyrodzonych. Budynki, ale też przedmioty kumulują w sobie silną energię wydarzeń, która osadza się na nich niczym patyna. Zjawiska nawiedzeń to pewnego rodzaju zapętlone nagrania historii, które nie chcą dać się zapomnieć światu, ani być wyparte przez następujące później wydarzenia. Dusza, która z jakiegoś powodu nie zaznała spokoju, wyjaśnienia ważnej dla niej sytuacji, lub utknęła nieświadomie w jakimś momencie, może objawiać się w świecie, do którego wymiaru już nie należy. Warto tu wspomnieć, że duchy nie pokazują się ludziom, którzy sobie tego nie życzą. Nie są to przypadkowe spotkania, a ktokolwiek ich doświadczył, musiał w jakimś stopniu zezwolić na dopuszczenie do niego. Podobnie jak duchy „odgrywają” wciąż jakiś kluczowy moment z ich życia, my w naszej codzienności odgrywamy scenariusze, które docelowo mają przeprowadzić nas przez jakąś naukę. Żaden z elementów naszej rzeczywistości nie jest przypadkowy, ulec zmianie może najwyżej jego forma.

Człowiek w gabinecie luster

Każdy człowiek, którego poznajemy jest naszym lustrzanym odbiciem, reprezentuje jakąś cząstkę nas. Mówi się, że inni traktują nas tak, jak my sami traktujemy siebie, Mówi się, że w naszym świecie pojawią się tylko takie osoby, jakie sami do niego wpuścimy. Wolna wola i przeznaczenie spacerują tu pod rękę. 

Twarze i imiona ludzi wokół mogą być różne, co byśmy zachowali tę iluzję wolności wyboru. Jednak dusze i ich energie nigdy nie materializują się w naszym życiu przypadkowo. Często, zwłaszcza w miłości, przerabiamy wciąż na nowo te same historie miłosne. Nie dość zbadałem temat bliźniaczych płomieni czy bratnich dusz, by tymi zjawiskami tłumaczyć nasze świadome i podświadome wybory w życiu miłosnym. Jednak karma w miłości najczęściej dostarcza nam wielkich wrażeń. To zbadany naukowo fakt, że w zauroczeniu macza palce chemia naszych ciał. Również na inne relacje wpływa nie tyle to jak jesteśy zbudowani, a z czego. Zbadano DNA grupy kontrolnej zrzeszającej paczki bliskich przyjaciół. W wyniku badań wykazano, że zgodność DNA między przyjaciółmi pokrywa się z pokrewieństwem czwartego stopnia (kuzynostwo). Wszyscy stworzeni jesteśmy tak, by w jakiś sposób na siebie oddziaływać. Niektórzy przechodnie są dla nas zupełnie obojętni, innym z jakiegoś powodu nie możemy przestać się przyglądać. Podświadomość zawsze pcha nas tam, gdzie mamy coś do zrobienia. Również w drugą stronę- nigdy nie pozostajemy pozbawieni zadań związanych z naszym rozwojem, choć często wydaje się, że los dla zabawy podrzuca nam gorące kartofle.

Jak znosić sytuacje nie do zniesienia?

Owe kartofle z reguły przypominają jakieś fatum. Powtarzające się kłopoty, powtarzające się kłopotliwe interakcje międzyludzkie. Czasem aż ciężko uwierzyć w schematyczność i powtarzalność pewnych sytuacji. Wszechświat doskonale zna mapę naszych myśli. Wie czemu poświęcamy uwagę, czemu nie poświęcamy dość uwagi i często sprawdza naszą wiedzę i umiejętności w praktyce. Wiele jest na świecie osób prowadzących nieustającą wojnę ze światem. Bojowe podejście do życia nie na wiele się zda, ponieważ życie zawsze daje nam jeszcze więcej tego, w co wkładamy energię. Z drugiej strony- stając w obronie swoich przekonań walczymy o szacunek do siebie. Warto nauczyć się, że życie to jedna wielka prowokacja, a kształt naszej rzeczywistości będzie efektem tego, jakim prowokacjom ulegniemy.

O kim to jest?

Największe panowanie nad rzeczywistością osiągamy, kiedy zdajemy sobie sprawę, że jest ona poza naszą kontrolą. Choć osoby i sytuacje w naszym życiu są jak najbardziej realne, do nas należy wybór, czy podejdziemy do nich z powagą i w lęku, czy zaufamy procesowi i spróbujemy coś z niego wyciągnąć. Pamiętajmy, że kiedykolwiek ktoś nas krzywdzi, to nie jest ani nasza wina, ani ta sytuacja nie definiuje nas. Zawsze jest to definicja sprawcy. Są sytuacje, przez które ciężko jest nam przebrnąć. Jednak niech te doświadczenia są testamentem wielkiej siły, którą posiada każdy człowiek. Możemy upaść 9 razy, ale wstać 10. Niech nasze życie zawsze jest o nas, niech nasze myśli skupiają się na nas, niech nasze działania mają na nas pozytywny wpływ. Niezależnie od tego, co nas w życiu spotyka- zawsze to do nas należy ostatnie słowo w kwestii tego, jak te zdarzenia przyjmiemy i jak przez nie przejdziemy. 

Shopping Cart
Scroll to Top