kosmos, karty tarota, pieniądze, usta

Felieton „Koszt marzeń brutto”

Kto ma pieniądze i jest nieszczęśliwy nie zazna szczęścia, kiedy zdobędzie ich więcej. Najczęściej cierpimy w życiu nie z powodu braku czegoś, lecz dlatego, że tylko na tym, czego nam brakuje skupiamy swoją uwagę. Co jednak dają pieniądze, skoro na pewno nie szczęście?

Wszystko ma swoją cenę

Po stronie za równo religijności jak i duchowości krąży przeświadzenie o złym wpływie pieniędzy na człowieka. Jeśli chcesz rozwijać się duchowo- niezbędnym, jednym z pierwszych kroków zdaje się być wyplewienie tych brudnych marzeń o bogactwie ze swojej głowy. Na każdym kroku duchowe autorytety przestrzegają swoich podwładnych przed ciemnymi mocami rzekomo skumulowanymi w środkach płatniczych, czy dobrach materialnych. Księża w złotych szatach namawiają do życia w ascezie, coache rozwoju duchowego apelują, by zamiast drogiej torebki kupić ich autorski kurs osiągnięcia nirwany. Do sprawy należy jednak podejść realistycznie- życie kosztuje, zwłaszcza jakościowe życie. Za darmo w życiu, to wiadomo, co można dostać… Zakładając jednak, że jesteśmy na tym świecie tylko przejazdem, na chwilę jedynie zaznając ciała ludzkiego, może rzeczywiście warto spojrzeć na swoje istnienie w nieco szerszej perspektywie i nie oddawać swojej uwagi żadnym przyziemnym rozpraszaczom? Stale przekonuje się nas, że najlepszym sposobem na uszlachetnienie duszy jest odebranie jej przyziemnych uciech. Dlaczego jednak przykłady idące do nas z góry sugerują zupełnie odwrotne czyny? Czy życie w dostatku i wygodzie hamuje nasz rozwój duchowy?

Kiedy mniej znaczy więcej

Jedyny element hamujący rozwój duchowy człowieka to on sam odbierający sobie cokolwiek. Jako niekryjący się ewolucjonista wierzę, że szkodzimy sobie za każdym razem, kiedy odrzucamy coś, co mogłoby nam pomóc. Pieniądze to środki wymiany, ale również przepływu energii. To nie na samym narzędziu tej wymiany powinniśmy skupiać swoją uwagę, a na tym jak ją wymieniamy i za co. Problematyczna najczęściej jest nasza osobista relacja z pieniędzmi i wyuczone względem nich przekonania. Nie zdarzyło mi się jeszcze w życiu usłyszeć, żeby ktoś narzekał na zalegające w ich domu pieniądze. Ich brak z kolei zawsze odciska na ludzkim losie swoje piętno. Zawsze to perspektywa i kontekst nadają wartość czemukolwiek w świecie. Zatem to właśnie nasze osobiste przekonania podziałają niczym zaklęcie na naszą relację z pieniędzmi. Jest wyraźna różnica między zamożnością, a obfitością. Ludzie jednak najczęściej właśnie osiągnięciu zamożności, mierzonej oczami innych ludzi, poświęcają całą swoją uwagę. 

Wszystkiego, czy dobrego?

Obfitość to coś znacznie więcej niż pełne konto bankowe. Obfitość to stan, w którym zaspokojone są wszystkie nasze potrzeby, stan, w którym czujemy spokój. Pojęcie obfitości kłóci się z zachłannością, która jest motywem przewodnim filmu Złoto z 2022 roku. Świetnie zobrazowana jest tam ludzka psychika silnie zainfekowana chciwością. Skarb, grający tu rolę bardzo wyraźnie alegoryczną, wymusza na swoich ofiarach przekraczanie granic, oraz zdaje je na łaskę swoich przeciwników. Człowiek zaślepiony płomieniem pożądania staje się o wiele łatwiejszy do zmanipulowania. Postać grana przez Zaca Efrona, wzamian za obietnicę pomocy w zrealizowaniu celu, całkowicie oddaje swoje życie w ręce człowieka, którego rzeczywistych zamiarów nawet nie zna. Film ten świetnie przestudiowuje proces rozwinięcia się obsesji w umyśle zawładniętym przez jakąś żądzę. To właśnie chciwość najczęściej prowadzi nas do sytuacji blokujących nasz rozwój. Marzymy, zupełnie nieświadomi rzeczywistej ceny tych marzeń. Wyznaczamy cele przewyższające za równo nasze potrzeby, jak i możliwości. Wszystko to przez to, że zatracamy siebie i ulegamy presji świata zewnętrznego. Dajemy się nabrać na puste slogany. Jak wiadomo- kłamstwo powtarzane dość często, w końcu staje się prawdą.

Ile to za dużo?

„Jedyne co mam, to złudzenia, że mogę mieć własne pragnienia” śpiewa wokalistka zespołu Czerwony Tulipan. Tekst ten stoi w wyraźnej opozycji do współczesnie modnej doktryny „Fake it till you make it” (Udawaj coś, aż stanie się to takim) i afirmacji, którymi zalewają nas coachowie rozwoju osobistego: To czego chcesz- chce Ciebie bardziej. Wszystko to, o czym marzysz- jest już Twoje. Pragniesz czegoś dlatego, że właśnie to się Tobie należy. Lista nie ma końca. Tak samo jak zdaniem specjalistów od dostatku końca nie powinna mieć lista naszych marzeń, wymagań, czy oczekiwań od losu. Niestety najczęściej zachodzi tu drobny błąd w tłumaczeniu z języka mówionego na język duchowy. Rozwija nas wszystko, co jest wysoko wibracyjne. Odżywia nas to, co zdrowe, uspokaja nas dobra jakość. Na tych elementach powinniśmy skupiać swoją uwagę, takie składniki pozyskiwać ze świata. Człowiek uczony jest wymagać więcej, ale nikt nie tłumaczy mu, co z tym więcej ma zrobić. To prawo wymiany energetycznej zostaje silnie zachwiane, kiedy wychodzi się z założenia, że wszystko należy mi się za nic. Skoro to wszystko warte jest nasze nic, jak w takim razie można widzieć w tym jakąkolwiek wartość? I tak właśnie tworzy się błędne koło zachłanności i energii braku. Mówi się o pewnej marce samochodów luksusowych, że ktokolwiek pyta o ich wyniki spalania- nie jest w profilu klienta tej marki. Aby poprawić jakość swojego życia, trzeba zrozumieć, co realnie wpływa na jej wzrost. Wszyscy mamy jednakowe prawo do korzystania z zasobów ziemskich, sporo osób jednak wciąż uważa zrzekanie się czegokolwiek za cnotę. Życie samo w sobie jest już dość trudne, nie ma sensu samemu komplikować go sobie jeszcze bardziej w imię cudzej idei.

(Nie)dość dobry

Często ludzie czynią rozwój osobisty celem swojego życia, nie narzędziem do jego zmiany. Wraz z nadejściem wielkiej mody na świadomość, pojawiły się również nowe pułapki na drodze do jej rzeczywistego zwiększania. Całe nasze życie jest procesem, w którym przyjmujemy różne nauki, jednak ogromnym błędem w trakcie tego procesu jest pozostawanie w energii braku, która objawia się wysokim poziomem roszczeniowości i doszukiwaniem się niedogodności. Kluczem do prowadzenia szczęśliwego życia jest zaakceptowanie status quo, podczas gdy osoby zaklinowane w mentalności „bycia nie dość” stale odwlekają swoje szczęście, uzależniając je od osiągnięcia stanu ulokowanego w wiecznym kiedyś. Szczęście w życiu nie jest zależne od spełnienia jakichś warunków, bo nie ma też jednej definicji szczęścia. Wszystko zależy od nas- od tego, jak wybieramy postrzegać otaczającą nas rzeczywistość. Los nikogo z nas nie jest pozbawiony wyzwań i nie składa się tylko z miłych doświadczeń. Częścią rozwoju jest zaakceptowanie, że warunki nie zawsze będą nam sprzyjać i podjęcie decyzji, aby niezależnie od nich próbować odnajdować wokół siebie szczęście- choćby w najmniejszych, najbardziej subtelnych formach. Jest to jednak podejście zgoła różniące się od robienia dobrej miny do złej gry.

Nieważne

Najgorszym, najmniej wydajnym sposobem na radzenie sobie z problemami jest trywializacja. Obracanie poważnych sytuacji, lub ciężkich uczuć w żart to bardzo wyrafinowany mechanizm obronny, który poroznie pozwala zdjąć spory ładunek emocjonalny z danej sytuacji. Patrząc jednak na taką postawę długofalowo- w ten sposób człowiek wysyła sygnał do środka, zakazujący mu czuć te trudne emocje. Trywializując problemy, ludzie podważają swoje prawo do wyrażania siebie i swoich uczuć. Osoby takie najczęściej nauczone zostały w przeszłości, że nie wypada wyrażać negatywnych emocji, lub w jakiś sposób całkowicie odebrano im prawo do reagowania na nie. Trywializacja swoich bolączek działa jak zaprzeczenie tego, co odczuwamy. Jednak to odczucie nie zniknie w taki sposób. Wręcz przeciwnie- ignorowana negatywna energia gromadzi się w organiźmie i manifestuje swoją obecność w przeróżne sposoby, ściągając na nas nieprzyjemne doświadczenia. Tak samo unieważniając swoje marzenia, czy potrzeby- tracimy kontakt ze sobą samym. W ten sposób zanikamy jako indywidualne jednostki, jak zatem można kontynuować rozwój osoby, która przestała istnieć?

Kiedy działamy przeciwko sobie

Wbrew obawom wielu osób, pieniądze nia mają mocy zmieniania ludzi, pod ich wpływem jednak zawsze uwydatnia się wszystko to, co od zawsze w człowieku było. Bez pieniędzy działamy pod wpływem taktyk adaptacyjnych, szukamy sposobów na walidację ze strony społeczeństwa. Bogaci ludzie nie muszą już grać dobrych, aby zdobyć poklask. I taka weryfikacja charakteru następuje niestety bardzo często. Ale nie oznacza to, że każdy dobry człowiek stanie się zły po zgromadzeniu fortuny. Często ludzie utożsamiają zamożność z negatywnymi cechami charakteru, przez co sami siebie oddalają od poprawy swojej sytuacji majątkowej. Autosabotażu dokonują oni również nie uleczając wdrukowanego przekonania, że nie zasługują na pieniądze. Takie przekonania są bardzo krzywdzące, ponieważ wszechświat bardzo uważnie słucha naszych myśli. Czegokolwiek chcemy od życia- dostaniemy to, nawet jeśli to coś dla nas negatywnego. Mówi się, że we wszechświecie nie ma próżni. Jeśli nie ma w naszym życiu czegoś, czego pragniemy, najpewniej przestrzeń na ten cel zabiera coś innego. Niepotrzebnie stawiamy wokół siebie mury, oceniając słuszność użytkowania danych narzędzi. Lepiej zastanowić się, za pomocą jakiego narzędzia najszybciej zbliżymy się do pożądanego stanu istnienia i to temu procesowi poświęcić swoją uwagę. Choć wiadomo, że różne rzeczy wybrukować można dobrymi chęciami, intuicja zawsze wskaże nam odpowiednią drogę do światła. 

 

Shopping Cart
Scroll to Top